D z i e w i ą t a   g o d z i n a
Nalej jeszcze Szymek
Zamknij drzwi bo wieje od pola
Gadali w telewizji
Wielki skandal wybuchł
W galerii w Warszawie
Opluli naszego papieża
Ja na sztuce się nie znam
W chałupie mam tylko jeden obrazek
Z komunii
Ale sam widziałem
Jezu
Leży na podłodze przywalony skałą
Pomyślałem
Zawsze kochał góry
To mu się pewnie przytrafił wypadek
Ale oni mówią że tytuł tego dzieła
Dziewiąta godzina
To znaczy czas kiedy Pan nasz konał
A teraz za nasze grzechy cierpi papież
To one go przygniotły
Zaraz zaraz obruszył się Szymek
Przecież papież to nie Chrystus
A grzechy same z siebie nic nie mogą
Chyba że zawiaduje nimi jakiś demon
A nasz papież w żadne demony nie wierzył
Lecz w nieskończone miłosierdzie Pana
Zresztą gdyby z tego artysty był tęgi filozof
To dla swojego mądrego gadania
Znalazłby stu słuchaczy
Może nawet dwustu
Ale on przecież montował skandal
By wkurzyć miliony
Potem zgarnąć kasę
Wiedział że taką prowokację
Najlepiej jest odpalić w krainie moherów
Szymek mówię
Znowu spiskowa teoria
Znowu Żydzi coś wyrychtowali
Ten Cattelan słyszałem profesor mówiła
To wielki artysta
W swych plastikowych kukłach bardzo akuratny
Bo w trupiarni napatrzył się na ludzkie zwłoki
Porządny chłop innym też pomagał
handlował spermą

Głupiś mówi Szymek
Co ty mi tu wyjeżdżasz ze spermą
Cattelan to nie Żyd ale cwany makaroniarz
Taki co ci psie gówno w sreberku
Sprzeda jako pyszne tiramisu
Nigdy nie zaatakuje wprost
A zawsze z flanki
Nie raz już próbowano zniszczyć naszego papieża
Zrozum jak musisz być groźny dla diabła
Żeby strzelał do ciebie w biały dzień
Przy ludziach
Więc walczą z nim nadal
Raz na tysiąc lat Bóg dał Polakom
Wielkiego mocarza
No to go pokazali w proch powalonego
Przestań mówię Szymek zwariowałeśM
0amy demokrację nikt nie walczy z religią
To prawda mówi Szymek
Tylko za twoje i moje podatki
budują galerie wielkie jak kościoły
Ale to nie galerie
To trojańskie konie
No nalej jeszcze
Popatrz
Nad Giewontem księżyc w lisiej czapie
    

Władysław Jarocki

Szymek Dorula z Poronina, 1912

olej, płótno

Muzeum Okręgowe w Toruniu

Co wspólnego ma bohater obrazu Władysława Jarockiego Szymek Dorula z Poronina z instalacją Maurizio Cattelana Dziewiąta godzina, która wywołała skandal w roku 2000 podczas prezentacji w warszawskiej Zachęcie? Zapewne niewiele. Ale jeżeli Szymona Dorulę uczynimy bohaterem towarzyszącej dziełu ekfrazy i uczestnikiem dyskusji o dziele Cattelana, prowadzonej z innym góralem wówczas dzieła te wejdą ze sobą w dialog.

O dziele Cattelana miałem kiedyś okazję napisać artykuł (Skandale na przełomie wieków, „Konteksty”, 2014, rok. LXVIII). I ten właśnie tekst postanowiłem przełożyć na scenę w zakopiańskiej knajpie, gdzie dwaj górale spierają się o kwestie zasadnicze. To pytania: czy instalacja Cattelana jest rzeczywiście wybitnym dziełem sztuki, czy też jedynie prymitywną, antychrześcijańską prowokacją? Dlaczego współczesne dzieła skandalizujące wyłączone zostają automatycznie z jakiegokolwiek wartościowania artystycznego, natomiast również niemalże automatycznie nagradzane są pozytywnymi recenzjami? Czy zideologizowana w dużej części przestrzeń sztuki współczesnej nie staje się miejscem sprzyjającym niszczeniu wartości najistotniejszych ? (patrz twierdzenie Szymka Doruli o trojańskich koniach). Dlaczego rzeczywiste, gnostyckie przesłanie dzieła Cattelana zostało całkowicie pominięte w trakcie szerokiej medialnej dyskusji nad nim i przykryte tematami zastępczymi (choćby rozważaniami o granicach wolności artysty)?

„Dziewiąta godzina” Cattelana to oczywista manifestacja gnozy, czyli poglądu o Bogu nieobecnym, o groźnym demiurgu obojętnym na tragiczny los człowieka, którego stworzył. Przypuszczać można, że Cattelan jako artysta inteligentny zakpił sobie ze współczesnych krytyków sztuki, tworząc w „Dziewiątej godzinie” swoistą parodię gnozy. W mitologii greckiej bogowie obarczeni są wszelkimi przywarami ludzkimi. Tym samym pijany olimpijski Zeus maltretuje swoją żonę Herę, a stającego w jej obronie syna Hefajstosa strąca z Olimpu na ziemię, czyniąc go kaleką (co ma zrekompensować ofiarowanie mu później za żonę Afrodyty). Podobnie w instalacji Cattelana, gnostycki niepoznawalny Bóg kamienuje Jana Pawła II. Papież, jak przewrotnie sugeruje Cattelan, cierpi za nasze grzechy.

Jednak zgodnie z logiką tej instalacji, Papież zostaje przywalony meteorytem przez okrutnego „Boga nieobecnego”, nie mającego nic wspólnego z wyznawanym przez chrześcijan Bogiem Miłosierdzia. Tę kpinę Cattelana medialne autorytety potraktowały całkowicie serio. O tym właśnie dyskutują podpici górale, podczas gdy nad Giewontem wschodzi księżyc w lisiej czapie.