Trudno się pogodzić... prof. Piotr Oszczanowski
Jak bardzo trudno się pogodzić, jak przejść nad tym do porządku dziennego? To nie jest łatwe, gdy nagle, bo to jest nagle, przychodzi żegnać niezwykłego Człowieka. Że ksiądz, że naukowiec, że historyk sztuki i znawca tej mi najbliższej, jaką jest śląska, że krynica otwartości i tolerancji, że niezwykła łagodność, że skrajna wrażliwość też na świat przyrody – to wszystko mało! Było Coś w Nim wyjątkowego, to coś niezmiernie ujmującego i wzbudzającego najwyższy szacunek – a było to poczucie Prawdy, w którą tak bardzo wierzył, ten rodzaj charyzmy, która wokół Niego się rozpościerała. Był w tym wszystkim skrajnie prawdziwy, szczery i uczciwy.
Zbliżyła nas sztuka i o dziwo (bo ja luteranin) … święci, najpierw był to bohater Jego doktoratu błogosławiony Czesław (wielkim jego admiratorem był ks. Mirek!), a potem … Willmann. Nigdy, ale to przenigdy nie doszłoby do organizacji tej wystawy we Wrocławiu w 2019 r., ale także tych wystaw w Warszawie w 2020 r., gdyby nie On. Ileż to razy stawialiśmy sobie wspólnie – podczas niezliczonych nocnych rozmów telefonicznych – pytanie: czy warto? Czy warto mierzyć się z tymi wyzwaniami? Gdy ja się poddawałem (bom zapewne duchem niezbyt hartowny), to On mówił, że jeszcze raz spróbujmy, jeszcze raz podejmijmy to wyzwanie. Ta nić porozumienia, która nas łączyła – kto wie, czy nie biorąca swój początek z faktu, iż urodziliśmy się tego samego dnia – przekształciła się z czasem w rodzaj swoistej wanty, cumy, na której końcu zawsze była … kotwica. Bo ta jest atrybutem Nadziei. A śp. ks. Mirek to właśnie w niej widział lek na to całe zło, które nas otacza. Z tą Nadzieją patrzył na świat, w przyszłość, na drugiego człowieka. I tym wręcz onieśmielał. Sprawiał, że każdy, kto go słuchał i rozmawiał czuł się kimś szanowanym, kimś wartościowym. Bo uważał, że każdy takim jest. Bo w człowieku jest dobro, w każdym. Tego uczył mnie na każdym kroku, w każdej rozmowie.
Chyląc zatem bardzo nisko czoło żegnam Cię ks. Mirku. Jestem szczęśliwy i zaszczycony tym, że dane mi było Ciebie poznać i w swoistym „blasku” Twojego życia i dzieła na moment chociaż się pojawić. Dałeś mi nieprawdopodobnie dużo. Podtrzymałeś tę wiarę w drugiego Człowieka, w to, iż warto stawiać sobie wielkie, wielkie wyzwania. Kiedyś – bo to wszak nieuniknione – podziękuje Ci osobiście. A teraz chcę Cię tylko zapewnić, że zrobię wszystko, doprawdy wszystko, aby pamięć o Tobie trwała. Abyś w tym, o czym mi mówiłeś, o czym marzyłeś, w co wierzyłeś – był cały czas obecny. Dziękuję Ci za wszystko, bardzo dziękuję! Spoczywaj w pokoju.
Piotr Oszczanowski, Dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu