Umieć dzielić się pięknem
Stajemy często w obliczu nieodgadnionych wyroków Bożych. Zamykają się kolejne etapy w naszym życiu i pytamy, co dalej...
11 kwietnia w nocy, po długim i ciężkim zmaganiu się z chorobą odszedł do Domu Ojca ksiądz Mirek Nowak, nasz Dyrektor. Duszpasterz, przyjaciel, dobry człowiek... Od około połowy lutego walczył o życie w szpitalu. W niedzielę Zmartwychwstania Jego stan na chwilę się poprawił. W niedzielę Miłosierdzia Pan zaprosił Go do siebie.
Z Księdzem Mirkiem pracowaliśmy w naszym maleńkim zespole od 6 lat (niektórzy jeszcze w poprzedniej siedzibie muzeum na Solcu). Ale każdy z nas poznał Go dużo, dużo wcześniej, w różnych okolicznościach. Jedni byli z Nim od dawna we wspólnocie Domowego Kościoła, ktoś należał do parafii św. Trójcy, której Ksiądz był kilka lat proboszczem, ktoś inny razem z Nim studiował na historii sztuki UW i pisał pracę u tego samego promotora... W różnym też czasie trafiliśmy do Muzeum pod „skrzydła” Księdza Mirka, gdzie łączyła nas nie tylko codzienna praca i wysiłek – wystawy, katalogi, plakaty, inwentarze, ale też przeżywanie świąt, wspólne wyjazdy na pielgrzymki dalekie i bliskie, rekolekcje, msze święte.
Każdemu z tych wydarzeń Ksiądz Mirek nadawał wyjątkowy sens. Miał szczególny dar afirmacji życia i starał się tym darem z nami dzielić. Uwrażliwiał nas na piękno w rzeczach wielkich i bardzo małych, w dziełach Stwórcy i dziełach sztuki, w pracy rąk ludzkich. Potrafił dostrzec piękno w dalekich krajobrazach, w chylącym się słońcu, kwiatku naparstnicy na sudeckiej polanie, motylu, i w kamiennym detalu barokowej architektury, w obrazie, rzeźbie. W sztuce dostrzegał nie tylko obiektywną urodę doskonale wykonanego przedmiotu, ale także - a może przede wszystkim – piękno wewnętrzne, duchowe, którego oddziaływanie pozwala ludziom stawać się lepszym.
Ksiądz Mirek miał szczególny sposób przeżywania spotkań z sacrum, sprawiający, że ludzie uczestniczący z Nim w takim wydarzeniu włączali się całym duchem i pragnęli by trwało. Była w tym jakaś mistyka, czuło się bliskość Nieskończonego Dobra. Charyzma Księdza zbliżała nas do Pana. Stawaliśmy się lepsi…
Mieliśmy zaszczyt znać wspaniałego, mądrego i dobrego człowieka. Będzie Go nam wszystkim bardzo brakowało. Trudno będzie się przyzwyczaić, że go już nie ma, że nie przyjdzie, nie stanie w drzwiach, nie zagada. Że już nie opowie nam o Pięknie i o Dobru... Dominus est et vocat te…